so:text
|
Przekładałem wówczas każdemu, kto tylko chciał mnie słuchać, że Stalin uderzy na nas z tyłu. Ale nasze społeczeństwo było tak odważne, tak entuzjastyczne, tak chciało bronić granic Polski w walce z nienawistnym wrogiem niemieckim, że nie chciało sobie komplikować zagadnienia przewidywaniem rosyjskiego na nas najazdu. Pamiętam, jak na dwa tygodnie przed wybuchem wojny siedziałem z moją córeczką na zamkowych wałach nieświeskich. Obok mnie siedział marszałek Jodko-Narkiewicz, staruszek, patriarcha staroszlacheckich tradycji. Patrzył on w stronę granicy bolszewickiej, odległej zaledwie o osiem kilometrów, i twierdził, że stamtąd przyjdzie dla nas pomoc. Staruszek myślał tylko o Gdyni i Gdańsku. (pl) |