so:text
|
tolerancja liberałów bierze się stąd, iż znacznie życzliwiej podchodzą oni do tego, co znajduje się poniżej moralnego minimum, niż do tego, co znajduje się powyżej. Stąd nie ma u nich mocnego stanowiska wobec rozmaitych form społecznej patologii, politycznego cynizmu czy moralnego nihilizmu, które są, według nich, "politycznie obojętne". Wszystkie one, jakkolwiek prywatnie naganne, są jednak publicznie tolerowalne, w przeciwieństwie do nadmiernego moralizmu, który prywatnie może być godny pochwały, natomiast publicznie stanowi śmiertelne zagrożenie. Stąd bierze się nader oględny stosunek do postkomunizmu, który już dawno wyczerpał swoje przesłanie moralne i występuje wyłącznie jako technologia zdobywania i utrzymywania władzy lub polityczny cynizm , względnie jako populistyczny nihilizm . Obniżenie progu moralności publicznej skłania jednak do tego, iż poza obszarem zainteresowania liberałów są procesy, które wydają się naganne nie tylko z pozycji maksymalistycznych, ale również z pozycji zdroworozsądkowego centrum. Widać to w nastawieniu do prawodawstwa i obyczaju wzmacniających rolę rodziny i przeciwstawiających się mnożeniu uprawnień. Jeśli bowiem tak wiele rzeczy pozostaje poza obszarem publicznej moralności, to nie ma powodu, by kolejne grupy nie zagospodarowywały tego obszaru zgłaszając swoje partykularne uprawnienia. Skoro zasady moralności katolickiej są jedynie grupowymi roszczeniami obecności w życiu społecznym, to nie ma powodu, by z alternatywnymi roszczeniami nie wystąpili zwolennicy tygodnika "Nie". Żyjemy wszak w pluralizmie i wszyscy mają możliwość domagania się uprawnień. Zwolennicy tygodnika "Nie" z pewnością nie zagrożą moralności minimalistycznej, a więc nie podważą systemu pluralistycznego; co do zwolenników zasad moralności katolickiej liberałowie takiej pewności nie mają. Z dwojga złego Urban wydaje się mniej groźny. (pl) |