so:text
|
W czasie koncertu z Zappą należało być przygotowanym na wszystko. Zdarzało się, że w trakcie trwania dawał ręką znak „pięć”, odliczał pierwszą i trzecią miarę taktu i po tym jednym takcie, a właściwie po dwóch, trzeba było być gotowym do wejścia. Potrafił w połowie zmienić utwór. I mimo wszystko było zaaranżowane, cały koncert opierał się n a improwizacji. Właśnie to podobało mi się najbardziej we współpracy z nim. Miał różne znaki na różne okazje. Cały czas trzeba było mieć oczy szeroko otwarte i śledzić każdy jego ruch. Kiedy uznał, że publiczność nie reaguje tak, jak chciał, w połowie utworu zmieniał całą koncepcję, dawał nam znak, na przykład skakał do góry i gdy tylko jego stopy dotknęły podłogi, cały zespół musiał być gotowy, żeby zacząć grać inny utwór. (pl) |