so:text
|
Jak byłam młoda, śpiewałam go na prawo i lewo, zrywałam gardło, duszę, gitarę. Nazywali mnie nawet „Wysocki w spódnicy”. To był zbiorowy szał. Jego piosenki były zakazane, ale wszyscy je znali. Płyty rozchodziły się z rąk do rąk, w drugim obiegu. Informacje o spotkaniach przekazywano sobie z ust do ust. Zbieraliśmy się nocami w mieszkaniach i pokładając się na podłodze, śpiewaliśmy do rana. Prawdziwy rosyjski underground. Potem jednak pomyślałam, że chyba to nie jest najlepsze zajęcie dla kobiety. (pl) |