so:text
|
Moja obecność – przybysza ze Wschodu – wywołała ożywioną debatę o komunizmie, który rozmówcy biorą zupełnie poważnie i serio rozważają jego wady i zalety, a także „wartości, które wnosi do ogólnoludzkiej cywilizacji” . Uważają, że „przeciwstawia kolektywizm, a więc dobro wspólne, zachodniemu egoizmowi jednostek”. Nie chcą zrozumieć, że niedostatek wszystkiego też wyzwala egoizm, bo gdy o jakiekolwiek dobro ubiega się wielu chętnych trzeba je wyrwać komuś z gardła. A niedostatek wpisany jest w ten nieudolny i marnotrawny system, w którym właściciela zastąpił urzędnik. Tak więc w miejsce egoizmu sytych mamy egoizm głodnych. Pytanie, w czym jest on lepszy? Ale gadaj zdrów! Puścili to wszystko mimo uszu i spytali mnie czym się będziemy zajmować, kiedy już zbudujemy komunizm? Odrzekłem, że z nudów będziemy przekształcać przyrodę: wycinać lasy tam gdzie rosną a sadzić je tam gdzie ich niema, osuszać morza i nawadniać pustynie, rzeki kierować pod górę a góry równać – a im aż się oczy do tego zaświeciły. Ci ludzie Zachodu, życzliwi, sympatyczni i pełni dobrej woli, wydali mi się – nie pierwszy zresztą raz – nieuleczalnie naiwni. Nie przerobili kilku lekcji: nie zetknęli się z takim okrucieństwem wojny jak my, a komunizm znają tylko z teorii – nie pojmują więc rzeczy dla nas oczywistych. (pl) |