so:text
|
Cały program się chwieje, gdyż z kojca Casimira pod wozem dochodzi już przez cały czas bez najmniejszej przerwy gdakanie Franceski. Ta cudowna kura nie może doczekać się swego występu. Wyciąga szyję, trzepie skrzydłami, kuli się do desek podłogi i wyczynia ów sympatyczny harmider towarzyszący zazwyczaj zniesieniu jaja, który jest taki miły dla ucha, jeśli się nie wie, że właśnie ten przemożnie rozlegający się wrzask jest numerem Franceski i bynajmniej nie oznacza, że zniosła jajko. Gdakanie Franceski starczyłoby na dobre siedemnaście jajek, ale u Franceski nie ma to żadnego związku, ani zewnętrznego, ani wewnętrznego, ona gubi swoje jajko gdzieś nieuważnie za dnia, pomijając ten fakt milczeniem, o ile go w ogóle zauważa, ale za to właśnie gdacze: wylewnie i w urozmaicony sposób, krótkie urywane gamy, rozwlekłe skargi, szybkie, aż do najwyższych tonacji muśnięte glissanda, dużo tego, a przede wszystkim rozlega się bez przerwy i nader donośnie. Przeważnie na rozkaz, czasem – jak w tej chwili – z nudów, albo, może wskutek tremy, niekiedy zaś – sądzę – po prostu z radości życia. (pl) |