so:text
|
Nie lubię oglądać wszelkiej maści reality show typu: śpiewają, tańczą, chodzą na szczudłach, walczą w kisielu itp. Bo nie chodzi w nich o samo śpiewanie czy tańczenie, które nawet mogłoby być fajne, tylko o to wszystko, co się dzieje wokół. Wyszukiwanie małych skandalików, zakulisowe rozgrywki, upokorzenia i łzy. Natomiast nie mam za złe nikomu z kolegów, którzy biorą udział w tego typu programach, zwłaszcza jeśli odpowiada to ich temperamentowi i robią to z wdziękiem. Nie lubię też programów typu talk show. Oglądając je, czuję się często jako widz po prostu zażenowana poziomem rozmowy, poruszanymi tematami, ostentacyjnym brakiem kultury podnoszonym do rangi swady. Mam też wątpliwości co do granic prywatności w takich programach. Jestem w stanie zrozumieć, gdy osoby publiczne opowiadają na przykład o swojej walce z chorobą. To ma ogromne pozytywne znaczenie dla tych, którzy też z taką chorobą się zmagają i jest godne szacunku. Ale wiele poruszanych w takich programach tematów nasuwa pytanie o granicę sensownej obecności w mediach. Wszelkich takich programów konsekwentnie unikam zarówno jako widz, jak i jako gość, pomimo wielokrotnych zaproszeń. (pl) |