so:text
|
Uwierzę, mówiłam. Spraw, aby żył, a uwierzę. Daj mu tę szansę. Pozwól mu być szczęśliwym. Uczyń to, a będę wierzyć. Ale to jeszcze nie wystarczało. Wiara nie boli. Rzekłam: kocham go i uczynię wszystko, jeśli tylko sprawisz, by żył. Powiedziałam bardzo wolno: wyrzeknę się go na zawsze, tylko pozwól mu żyć z tą jedną szansą. Zaciskałam coraz mocniej dłonie i czułam, jak skóra pęka, i mówiłam dalej: przecież ludzie mogą się kochać nie widząc się. Przecież Ciebie kochają przez całe życie, chociaż Ciebie nie widzą... I wtedy on stanął w drzwiach i był żywy. A ja pomyślałam, że oto zaczyna się męka istnienia bez niego i zapragnęłam, aby znów – martwy – legł pod ciężarem obalonych drzwi. (pl) |