so:text
|
Nigdy nie miałam trudności w kontaktach z robotnikami. Zgadza się, to prości ludzie. Mówią wszystko bez ogródek. Nie potrzebują długich wstępów, żeby wyrazić to, co myślą, ponieważ jeszcze nie nauczyli się kłamać. Jeśli zdarzyło się, że nie dotrzymałam obietnicy, mówili mi o tym w sposób, którym nie czułam się urażona. Nigdy nie wybierałam specjalnie robotników, którzy mogli mnie odwiedzać. Wiem, że czasem bywali wśród nich komuniści, którzy wślizgiwali się pomiędzy peronistów. Nigdy jednak nikt mnie nie obraził. Niekiedy z wielkim zapałem i szczegółowo omawialiśmy problemy o wielkim znaczeniu. Nigdy jednak nie musiałam się „zniżać”, żeby użyć tego prostackiego i niegodnego wyrażenia. Oligarchowie, którzy uważali, że dyskutując z robotnikami „zniżam się”, wiele mogliby się od nich nauczyć i być może – chociaż mówię to bez większej nadziei – i dałoby się im zyskać trochę więcej uczciwości i godności. (pl) |