so:text
|
Z barem należy się liczyć i Lumumba rozumie to świetnie. On też zachodzi na piwo. Patrice nie lubi milczeć. Czuje, że ma coś do powiedzenia, i chce to z siebie wyrzucić. Patrice jest mówcą natchnionym, genialnym. Zaczyna od przygodnych rozmów w barze. Nikt go tu nie zna: obca twarz. Ani on z Bangalów, ani on z Bakongów. Co więcej: nie bierze strony żadnego z plemion. Jest tylko jedno Kongo – mówi ten obcy. Kongo to wielki temat, można gadać bez końca i wcale się nie powtarzać. Dobrze się słucha takich rzeczy. I bar zaczyna słuchać. Po raz pierwszy bar milknie, ucisza się i statkuje. Nadstawia ucha, zastanawia się, weryfikuje swoje poglądy. Nasz kraj jest olbrzymi – wykłada Patrice. Jest bogaty i piękny. Można być mocarstwem, jeśli pójdą Belgowie. Co trzeba przeciwstawić Belgom? Naszą jedność. Niech Bangalowie nie wpuszczają Bakongom węży do lepianek. Z tego są kłótnie, a nie ma Fraternité. Wy nie macie swobody, a wasze kobiety nie mają nawet na pęczek bananów. To nie jest życie. (pl) |