so:text
|
Widzę siebie, jak patrzę zakochanym wzrokiem w oczy ślicznej panny z dobrego domu i nagle nadlatują hitlerowskie bombowce, które zaczynają zrzucać tony świszczących bomb. Gdy ludzie wpadają w przeraźliwą panikę, już pali się Zamek Królewski. Z radia włączonego w knajpie słychać przemówienie prezydenta Starzyńskiego, który wzywa do heroicznej obrony mojego ukochanego miasta.
– Karolino, musimy uciekać! – krzyczę do panny, z którą umówiłem się w kawiarni na lody malinowe.
– Ale gdzie…? – pyta zdezorientowana dziewczyna. (pl) |