so:text
|
Do 1985 roku, gdy mieszkałem w Holandii, realizowałem filmy klasyczne i bliskie realizmowi. Często sięgałem po literaturę biograficzną i autobiograficzną. Do świata fantastycznego wszedłem ponownie wraz z przybyciem do Ameryki. Wydawało mi się, że jestem w stanie robić to dobrze, skoro w młodości ta tematyka tak mnie fascynowała. Z jednej strony traktowałem to jak powrót do dzieciństwa, a z drugiej znajomość popkultury pomagała mi odnaleźć się w Stanach Zjednoczonych. Gdy się tam przeprowadziłem, miałem czterdzieści siedem lat i problem sprawiało mi przestawienie się na życie w tym zupełnie innym świecie. Częściowo mi się to udało, ale gdy mam robić film osadzony w amerykańskich realiach, jest to dla mnie sporym problemem. Dlatego łatwiej mi zrobić science-fiction. Wówczas nikt nie zarzuci mi, że mam kłopot z percepcją amerykańskiej kultury. Wciąż czuję się Europejczykiem i zachowuję się jak obywatel Europy. Kiedy zrobiłem w Ameryce realistyczny film, oparty na rozmowach z autentycznymi ludźmi, czyli „Showgirls”, to musiało się zakończyć katastrofą. (pl) |