so:text
|
Nieskończone odcienie błękitu i w jednym z nich
moje estońskie dzieciństwo, oczy mego ojca,
pachnący ul oszklonej werandy,
gdzie pierwszy raz ujrzałem kształt słonecznych okien
i skąd wziąłem mój język, ugrofiński, nie indoeuropejski,
cudo muzyki i niewiarygodnej zwięzłości.
Te same harmonie samogłosek później mnie prowadziły
w labirynt fińskich jezior, których lustro
odbija podobne konstelacje duszy, gdzie ziemia i niebo
łączą się w przezroczystą jasność, łosoś skacze
przez twoje serce na wskroś, gdzie zaraz już wiesz
kiedy kończy się świat i jak i dlaczego. (pl) |