so:text
|
Wiele bym dał, żeby żyć w latach dwudziestych i trzydziestych minionego stulecia. Idąc w sobotnie popołudnie Nowym Światem w Warszawie, widziałbym zupełnie inny, taki chyba bardziej zaczarowany świat. Mijałyby mnie dorożki, przedwojenne samochody, babinka stojąca na ulicy sprzedawałaby kwiaty Piotrkowi Dołowemu, który spieszyłby na randkę ze swoją ukochaną Zosią z Jutro idziemy do kina. Przechodząc obok „Bliklego”, mijałbym Dołęgę-Mostowicza, który gnałby od wydawcy prosto przed siebie na skręcenie karku, mając pomysł na napisanie kolejnej niezwykle poczytnej i równie dochodowej powieści. Późnym wieczorem z „Ziemiańskiej” wychodziłby zaś pijany Wieniawa-Długoszowski, na całe gardło krzycząc: „Bo w sercu ułana, gdy je położysz na dłoń, na pierwszym miejscu panna, przed nią tylko koń!”. (pl) |