so:text
|
Nie bez trudu udało jej się wreszcie wrzucić kota do sizalowego wora i wynieść go, choć strasznie się miotał. Po jakimś czasie zadzwoniła do mnie ze schroniska, by powiedzieć, że nie ma innego wyjścia, trzeba się go pozbyć, więc potrzebna jest moja zgoda. Dlaczego? Bo już jest bardzo stary, odpowiedziała Damiana. Pomyślałem w złości, że i mnie mogliby żywcem spalić w piecu dla kotów. Wzięty w dwa ognie, czułem się całkiem bezradny: nie nauczyłem się kochać kota, ale i nie miałem serca, by kazać go zabić tylko dlatego, że był stary. (pl) |