so:text
|
Wbrew powszechnemu mniemaniu dziejące się w Nibylandiach historie o smokach, elfach i czarodziejach to zaledwie jeden z licznych subgatunków gatunku. Bardzo różny jest też w utworach fantasy stopień, że się tak wyrażę „ufantastycznienia”. To tak jak z koktajlem martini i proporcjami ginu i wermutu. Klasyka nakazuje brać jeden do trzech, kobiety zwykle mieszają jeden do sześciu, Hemingway preferował jeden do jednego albo i mniej. Ważenie i mierzenie zawartości fantastyki w fantastyce pozbawione jest sensu. Pisarz fantasy – w tym przypadku ja – próbuje sił w różnych podgatunkach genre’u, w tym i takich, w których fantastyki jest tyle, ile wermutu w martini „Hemingway style”. (pl) |