so:text
|
Zawsze fascynowała mnie definicja życia. Zwykle definiujemy to intuicyjnie, nie odwołując się do skomplikowanych naukowych sformułowań. Wielu ludzi definiuje „to, co żywe” dużo szerzej niż nauka. Zwłaszcza dzieci – dla których świat w ogóle jest raczej żywy. Nie ma wątpliwości, ze moja lalka z dzieciństwa była „żywa”, ze żywe były drzewa czy kamienie wyciągane z rzeki dla ich niezwykłego kształtu czy koloru. Żywy był księżyc, który „przychodził”, „patrzył’ itp. Ciekawe jest to, ze socjalizacja i nauka to był między innymi proces oduczania od tej pierwotnej intuicji i budowania wizji świata na nowo jako konstrukcji – niejako to mordowanie świata. W jakimś sensie im bardziej jesteśmy cywilizowani, tym bardziej świat jawi się nam jako martwy i mechaniczny. Fenomen sztucznej inteligencji w jakiś przewrotny sposób zawraca nas do tej pierwotnej intuicji świata jako bytu żywego, systemu sieciowego, w którym nieustannie dokonuje się wymiana informacji i energii z innymi podmiotami świata. To zupełnie nowy, inny punkt widzenia, który ma ogromne konsekwencje dla naszego rozumienia tego, co nas otacza, dla naszego odczuwania, a także i naszej moralności. Mam wrażenie, że zaczynamy żyć w innej rzeczywistości i stoimy na progu oszałamiająco innej epoki. (pl) |