so:text
|
Telewizja rano była jeszcze bardziej ospała i niemrawa niż zawsze, ale rozeszło się już po korytarzach, że policja aresztowała winnych zabójstwa, ktoś przebąkiwał o żywej Agacie, o skutym w kajdanki Marianie, transmisji w studio. Głównych bohaterów wydarzeń jeszcze nie było, więc tylko informacyjni dziennikarze przerzucali się coraz to bardziej nieprawdopodobnymi wersjami wypadków.
– Podobno kradł i Sławomir go nakrył!
– Wielkie co – prychnął inny. – Wszyscy kradną, i żeby za to zabijać? Przecież świat by zginął.
– A Agata udawała tylko, że nie żyje, potem mu się pokazała i on się przestraszył.
– A co? Przebrała się za wampira?
– Miała swojego ochroniarza w telewizji, tajniaka.
– Co ty powiesz, tego młodego?
– No, i nakrył Jarka, gdy ten grzebał pod Agaty samochodem...
– To jednak Jarek? A ja stawiałem na Jacka!
– Tak? A ja na tego zarozumialca z Warszawy!
Stojąca za kioskiem Zofia podniosła oczy do nieba, to jest kadra świetnie poinformowanych dziennikarzy, nic dziwnego, że potem zdarzają się kretyńskie wpadki w programach, no cóż, trzeba im wszystko będzie jakoś łopatologicznie wyjaśnić, bo te idiotyzmy pójdą w świat. (pl) |