so:text
|
Lubię, gdy w naszej muzyce czuć trójwymiarowość. Chodzi tu o wywoływanie w ludziach emocji, jak podejrzewam. W pewien sposób czujesz się większy niż życie. Powiedzmy to sobie szczerze: żaden z nas w Pink Floyd nie jest technicznie wybitnym muzykiem, ze świetnym przygotowaniem by zmieniać rytmy, piętnaście lub szesnaście taktów tu, tam lub siam. I nie jesteśmy jakoś szczególnie dobrzy w skomplikowanych strukturach harmonicznych. Wiele z nich to po prostu podretuszowane rzeczy bardzo proste. Przestaliśmy próbować tworzyć „odjechaną” muzykę i wywierać na ludziach wrażenie w taki sam sposób w jaki robiliśmy to w latach 60. Jednak ten wizerunek nadal pokutuje, i nie możemy się go pozbyć. (pl) |