so:text
|
Byli obcymi ludźmi, którzy spotkali się przypadkowo.
Znali się jeszcze przed początkiem Życia.
Na temat tego, co nastąpiło później, bardzo niewiele da się powiedzieć. W każdym razie nic, co oddzielało Seks od Miłości. Albo Potrzeby od Uczuć.
Może tyle, że nikt nie patrzył przez oczy Rahel. Nikt nie spoglądał przez okno na morze. Albo na łódkę na rzece. Albo na przechodnia w kapeluszu we mgle.
Może tyle, że powietrze było trochę chłodne. Trochę wilgotne. Lecz bardzo ciche.
Co więcej można było powiedzieć?
Tylko tyle, że polały się łzy. Tylko tyle, że Cisza i Pustka pasowały do siebie jak łyżki położone jedna na drugiej. Tylko tyle, że z jednego pięknego gardła wydobywało się łkanie. Tylko tyle, że na twardym ramieniu w kolorze miodu odciśnięty był półokrąg zębów. Tylko tyle, że kiedy już było po wszystkim, długo leżeli wtuleni w siebie. Tylko tyle, że tym, co połączyło ich tej nocy, nie było szczęście, lecz straszliwy smutek.
Tylko tyle, że znowu złamali Prawa Miłości. Które stanowiły, kogo należy kochać. I jak. I jak bardzo. (pl) |