so:text
|
Nadia emanowała łagodnością. Długo trzymała moje dłonie w swoich, uśmiechając się z tkliwym zażenowaniem. Czułam jednak za tym wszystkim inną Nadię, która torowała już drogę ku temu, co wkrótce stanie się treścią, celem i chociaż dziwnie to zabrzmi w odniesieniu do mojej skromnej Nadii – rozkoszą jej życia. Zaczęło się od wieczorowych kursów dla robotników, które odbywały się na przedmieściach. Nadia monotonnym, głuchym głosem opowiadała mi, jakie znaczenie ma rozbudzenie wśród robotników świadomości klasowej. Jej dobre niebieskie oczy spoglądały promienie… Cieszyłam się jej radością, rozumiałam, jakie to szczęście znaleźć swój cel w życiu. (pl) |