so:text
|
Czasem nawet przychodziło mi do głowy, że mógłbym być naprawdę kuzyn dziedziców, czemu nie. Choćby ten Maurycy wyryty na zegarku. Tylko kto by była ta Julia? Bo ani dziedzicowi, ani dziedziczce nie było Maurycy, Julia. I raz tak mi się ich życie układało, a raz inaczej, ale zawsze szczęśliwie. A choć pewnie w proch się dawno obrócili, to to szczęście ich dalej tykało w zegarku. A było się dobrze wsłuchać, to czyściutko, jakby gdzieś tam dalej dzwony biły nad nimi o porannej rosie. Aż mnie to zastanawiało, bo może czas nie idzie wcale naprzód, ale kręci się jak wskazówka zegarka i wszystko jest wciąż w tym samym miejscu. (pl) |