so:text
|
Marzenia z Marquee były o osiem lat młodsze i podejrzewam, że ich ukoronowanie stanowiłaby wtedy propozycja występu z jedną piosenką w telewizyjnej liście przebojów Top of the Pops. Marzyliśmy o zagraniu koncertu, za który ktoś by nam wypłacił ze sto funtów na czterech. Bo w tamtym czasie nie dostawaliśmy w ogóle pieniędzy. Moim prywatnym marzeniem było wtedy i przez wiele lat później mieć apartament hotelowego typu w dzielnicy Chelsea. I chyba ciągle jest to moje marzenie, bo jego obraz widzę nawet dziś, po tylu latach. Oto wracam do domu o drugiej w nocy po koncercie i padam na łóżko. Oczywiście następnego dnia nie muszę wstawać rano do pracy. Nie musieć wstawać do pracy to było marzenie marzeń. A zatem budzę się około południa, powoli piję kawę, wypalam kilka papierosów, niespiesznie przeglądam gazetę, a około czwartej, w pół do piątej podjeżdża samochód i zabiera mnie tam, gdzie tego dnia odbywa się koncert. (pl) |