so:text
|
To są przykłady codziennej naszej działalności na Kubie. Zostaliśmy odcięci absolutnie od wszelkich kontaktów z oficjalnymi władzami, korespondencja odbywała się wyłącznie za pomocą not. Wtedy to zaczął się najciekawszy okres mojego ambasadorowania w Hawanie. Zacząłem jeździć po prowincjach hawańskich, spotykać z ludźmi z opozycji, ciesząc się pełną ochroną. Za moim samochodem ogon, przed moim samochodem szpice. Odwiedzałem oczywiście tych ludzi, którzy na takie spotkania wyrażali zgodę. Bo jeżdżąc na Kubę, rozmawiając z opozycją, trzeba pamiętać o jednym, że my zawsze jesteśmy w uprzywilejowanej sytuacji. W razie czego poważne konsekwencje będą wyciągane wobec ludzi, z którymi rozmawiamy. Nas czeka najwyżej 24-godzinny areszt, a potem ekskursja. Oni muszą tam zostać. (pl) |