so:text
|
Po pogrzebie, gdy wszyscy już są w domu, ludzie jedzą, piją i dzielą się miłymi wspomnieniami o denacie. Aż w końcu ktoś musi to powiedzieć, zwłaszcza po paru drinkach: „Wiesz co, myślę że on jest gdzieś tam na górze, uśmiecha się do nas i na pewno jest szczęśliwy”. A teraz. Po pierwsze – nie ma żadnego „tam na górze”. Żeby ludzie mogli się stamtąd „uśmiechać do nas”. To poetyckie, ciekawe, pewnie przesądnym ludziom daje pewien komfort. Ale nie istnieje. Ale jeśli jednak, jeśli jednak ktoś przetrwa swoją śmierć w jakiejś nie-fizycznej formie, to myślę, że będzie zbyt zajęty szeregiem różnych niebiańskich aktywności, żeby stać i się „uśmiechać do nas”. (pl) |