so:text
|
To nie przemoc i agresja były najgorsze, tylko ta straszliwa nienawiść, która wzbierała w sąsiedzie niczym soki w drzewie na wiosnę. Zabójca twojej matki – ten, który wymachiwał pałką, aby wybić szyby w twoich oknach i zrabować twoje świeczniki, był człowiekiem, który kilka dni wcześniej kupił u ciebie parę śledzi. Ten, który ci sprzedawał drewno, roztrzaskiwał czaszkę twego brata. Mało tego, kiedy wszystko się uspokajało, kiedy pochowano zmarłych albo nie udało się ich pogrzebać, trzeba było żyć wśród sąsiadów: morderców, donosicieli, pośród tych, którzy odwracali wzrok. Trzeba było znów chodzić na targ i sprzedawać śledzie temu, kto parę dni wcześniej zadawał ciosy. (pl) |