so:text
|
Kiedyś byłam na urlopie w Lanckoronie i spotkałam Jerzego Nowaka, mojego serdecznego przyjaciela z Krakowa. Przyrzekliśmy sobie wtedy, że musimy się spotkać na scenie. Uznaliśmy też, że najbardziej odpowiednią dla nas sztuką będzie Romeo i Julia. Ja zagram oczywiście Romea, a on Julię. Wiedziałam, że jestem aktorką charakterystyczną i do pewnych postaci nie mam warunków. Na początku, kiedy pożaliłam się w domu, że gram prawie samych chłopaków, parobków, energicznych młodziaków, a nawet Staszka w Weselu, mama odpowiedziała mi wtedy: „Cicho, smarkaczu, graj to, co ci dają”. I potem, już z uśmiechem, przypomniała starą maksymę: „Nie ma małych ról, są tylko mali aktorzy”. Dziś wdzięczna jestem Stwórcy, że nigdy nie byłam amantką. Słodkie twarzyczki amantek szybko się starzeją i jeśli brak tym aktorkom zdolności charakterystycznych, spotykamy potem typowe dzidzie-pierniki. (pl) |