so:text
|
Myśmy opisywali historię, kiedy jeden z oddziałów Caritasu dostając dary – takie, co wieczór nie sprzedane: i delikatesy, i jakieś chleby, które tracą świeżość następnego dnia – to wpierw zaopatrywał kuchnię kurii, potem zaopatrywał gospodarstwo rolne kierownika tego Caritasu, gdzie świnie to żarły. A w trzeciej kolejności, to czego nie chciał biskup i świnie, szło dla tych ubogich. No więc, to są takie sygnały, że istnieje dysproporcja, dysonans między tym, co Kościół głosi, a tym jak traktuje swoich podopiecznych, a także swoich funkcjonariuszy. (pl) |