so:text
|
Będąc małym dzieckiem, jechałem ze swoją matką wieczorem, pierwszego dnia Wielkiejnocy, małym parostatkiem przez ogromną Newę, po której wtedy pływały jeszcze kry lodowe. Parostatek był wypełniony kilkuset robotnikami, pijanymi świątecznie i do nieprzytomności, którzy w samym środku olbrzymiej rzeki rozhuśtali go w ten sposób, że woda chlustała poprzez burty. Kobiety zaczęły płakać i modlić się, dzieci wrzeszczały, niektórzy pijani zaczęli wołać: „Ludzie, ratujcie się, toniemy”, maszyny zastopowały. Jakimś cudem potem wszystko się uspokoiło.
Społeczeństwo polskie w XVIII wieku zachowywało się niewątpliwie podobnie do tych pijaków na Newie. Jedni okręt państwowy bezprzytomnie kołysali, inni wołali „ratujcie się”, jeszcze inni płakali i modlili się. Stanisław August stał w tłumie sam i starał się coś celowego zrobić. (pl) |