so:text
|
Gdy słucham o planach rewolucyjnych zmian reorganizacji społeczeństwa, odczuwam dyskomfort. A gdy komentarze sugerują, że proponenci nie przemyśleli ubocznych skutków swojej propozycji, odczuwam niepokój. A gdy obserwuję beztroskie lekceważenie skutków ubocznych jako nieistotnych wobec wspaniałości nadchodzącej utopii, robię się nieufny. Jestem nieufny właśnie teraz.
Chcąc zbudować stabilne społeczeństwo, zrozumieliśmy, że nie chodzi tylko o to, żeby w przyszłości powiększyć rozmiar tortu do podziału. Zaczynamy także rozumieć znaczenie tego, żeby niczyjej porcji, która już jest dość cienka, nie zrobić jeszcze cieńszą. (pl) |