so:text
|
Jakbym miał powiedzieć jednym słowem, o czym jest Moja krew, to powiedziałbym, że o dojrzewaniu. Do różnych rzeczy, ale do dziecka też. Zresztą taki miałem wtedy moment w życiu. Byłem świeżo po trzydziestce, skończyłem szkołę, pomyślałem: już nie jesteś chłopcem, czas zacząć poważne życie. To znaczy założyć rodzinę. Zwłaszcza że miałem w sobie taką chęć, gotowość, nie wiem, jak to powiedzieć, bo termin „uczucia macierzyńskie” jakoś głupio brzmi. Jak facet decyduje się na dziecko, to sobie wyobraża, że to jest taka jakby jego kontynuacja. Dlatego, tak egoistycznie myśląc, fajnie by było mieć dziecko. No i najlepiej, żeby to był potomek męski. (pl) |