so:text
|
Kocham Polskę tak jak ktoś, kto ją utracił i długo tęsknił. Kocham Polskę tak jak kocha się dziecko czy rodziców. Po prostu kocham. Powiedzieć, że kocham, bo znam, bo to jest moje, swojskie i znane, to za mało. Dotąd myślałam, że kocham Gdańsk, morze, park w Szczecinie, ale ostatnio jechałam przez Gniezno i czułam takie wzruszenie, że trudno mi to opisać. Jak ktoś mówi, że kocha Polskę to natychmiast podejrzewany jest o jakieś nacjonalistyczne skrzywienia, a ja jestem zdeklarowaną liberałką. W Polsce trzeba wciąż uważać co się mówi. Kiedy mówię, że lubię jakiś stary kościółek zaraz słyszę, że chyba zdewociałam. Kiedy oburzam się słysząc, że Polska jest w ruinie, mówi mi się, że nie tylko w ruinie, ale nie odzyskała wolności, że jest pod zaborami. Jakimi zaborami? Zwyczajne proste zdania bez podtekstu zaraz się upolitycznia, nawet u cioci na imieninach. Bo Polska to dwa obozy, które poza wspólnym językiem nie mają nic wspólnego, dzieli je historia, religia, media, permanentna wojna domowa o wszystko i o nic. (pl) |