so:text
|
Tutaj nie było żadnych pozorów sensu. A emocje tak liczne i tak pomieszane, że niemożliwe do rozszyfrowania, do rozwikłania. Nic nie zostało rozstrzygnięte, nikt niczego się nie nauczył. Ale co najważniejsze, nic nie było zakończone. Bo jutro czy pojutrze, czy następnego dnia, wezwano by ich, żeby robili to znowu – może nawet w jeszcze gorszych warunkach. Ta myśl była tak przemożna, taka porażająca, że wstrząsnęła Bellem. Wyspa po wyspie, wzgórze po wzgórzu, przyczółek po przyczółku, rok po roku. (pl) |