so:text
|
– Zapomniałem Ci podziękować…
– Nie wam, panie, dziękować, ale mnie. To wy mnie żeście ratowali, w mojej obronie ponieśliście uszczerbek. A ja? Co ja takiego uczyniłem? Że człeka rannego, bez czucia, opatrzyłem, na wóz pokładłem, nie dałem szczeznąć? To zwykła rzecz, panie wiedźmin.
– Nie taka znowu zwykła, Yurga. Zostawiano mnie już… w podobnych sytuacjach… Jak psa…
Kupiec, opuściwszy głowę, pomilczał.
– Ano, cóż, paskudny otacza nas świat – mruknął wreszcie. – Ale to nie powód byśmy wszyscy paskudnieli. (pl) |