so:text
|
Dzieje rodziny były mi opowiadane od dziecka w kółko przez moją mamę. Najpierw to były zwykłe historie, w jak co drugiej baśni, o dziewczynce, która straciła rodziców. Dopiero z czasem wszystko zaczęło się rozrastać i dotarło do mnie, że ja także jestem uwikłana w przeżycia mojej matki, że wszystkie okaleczenia są przekazywane dalej, kolejnym pokoleniom. Dorastałam do napisania Małej zagłady ze świadomością, że nikt poza mną nie opowie historii Soch i dzieci z Zamojszczyzny. Zrozumiałam, że muszę to zrobić już jako dojrzała kobieta, po pięćdziesiątce. Melodię książki usłyszałam w swojej głowie. Pojawił się tytuł, pierwszy akapit i już nie było odwrotu (pl) |