so:text
|
Kiedy przyjechałem do Ameryki, miałem 36 lat i myślałem, że jestem kimś. Okazało się, że mój europejski dorobek się nie liczy. Musiałem się nauczyć pokory, zrozumieć, że sukces przychodzi tylko na chwilę i zobowiązuje artystów do jeszcze cięższej pracy. Tam człowiek poznaje również cenę, jaką trzeba zapłacić za chwilowy triumf, zasady rządzące show-biznesem, ale też dyscyplinę, której zwłaszcza nam, Polakom, często brakuje. Dzięki Ameryce zacząłem sukces traktować jak dobrze zdany egzamin społeczny, a każdy kolejny utwór jako kolejny sprawdzian. Tam jesteśmy częścią systemu, który wymaga, byśmy byli zawsze w formie. Nie ma w nim miejsca dla primadonn, które kapryszą, zrywają kontrakty czy się awanturują. (pl) |