so:text
|
Rusza pochód straszliwy. Gra śmiercią pochmurną.
Fortepian – pełen czaszek i kurz popiołów,
Głuchy dobosz na przedzie potrząsa swą urną,
Bębni marsz po salonach, przelewa się ołów,
Czarna flota nad głową, noc czarna śród żagli,
Koncert dudni pomorem po Szkocji, po Anglii,
Krzyczy gardło sczerniałe, grzmi wieko otwarte:
Jak tu trzymać nadludzką samemu wciąż wartę,
Cały świat jak przerąbać do dna klawiatury,
Biec do grobów i trupy wywlekać do góry,
Ponad ciemności, nad zgubę, nad mrok bezrozumny
I chwiać się, wlec bez siły, iść brzegiem swej trumny (pl) |