Mention691501

Download triples
rdf:type qkg:Mention
so:text Długoż próżnej obmierzłym być kapłanem Dumy i na górnych ołtarzach wonne kłaść perfumy, skąd za drogie ofiary bożyszcza złociste w słownych dają zamętach odpowiedzi mgliste? Alboż tylko Poczciwość, Honor, Męstwo, Rada w pysznej Sydonu wełnie i w złocie zasiada, a ziomek, że mniej strojny, choć w cnotę bogaty, ma zniknąć potomnymi zatłumiony laty? Nie tak jest. Witosławski. nie na mym zagonie mętna Lete powłacza niepamiętne tonie, żebym — słodkiej przyjaźni świadek przez lat wiele - miał ją kiedy w niewdzięczne pogrążyć topiele! Dosyć się strun napsuło, nucąc niedostępne skały owe i cedry pyszne a posępne. Zagrajmy co chróścinom - rychlej w tej dąbrowie głos mój dojdzie, twej echo wdzięczności odpowie. Czas się wziąć do pierwotnej czystych Muz roboty, wszak kiedy światu Saturn wiek ulewał złoty, kto kochał, kto kochany, był śpiewania celem, a w hołdzie rym odbierał sam bóg z przyjacielem Wychowanka pokoju, jasnej płód natury, lasy tylko Poezys lubiła a góry i gdy pierwszy swej matce wiersz zabrząknąć miała, ton jej — serce, takt — prawda, wolność wdzięk dawała. Jeszcze nudne Pochlebstwo dusz za język płatnych nie wlokło jej przed wozem rozbójców szkarłatnych ni złotymi u kotar pętało kajdany, by krwawe z wiarołomstwem wielbiła tyrany. W lubej gajów zaciszy Niewinność pastusza, gdzie Zefir mdłe gałązki płochym skrzydłem wzrusza, bez chęci podłych zysków, bez uraz bojazni śpiewała tylko Cnocie, Pracy i Przyjaźni. Kto w wiernej ślubów sprzęży chował dzieci karne, pomyślnym wieńczył snopkiem znoje gospodarne liczne pługi wywodził, sytsze pasał stada i równą szalą ważył z swym dobro sąsiada. Sława Cnoty nagrodą, głos byl sławy świadkiem; nie znała jej fortuna nabyta przypadkiem: wdzięczną lutnię stroiło powszechne sumnienie, a kto lepszy, brał milsze w upominku pienie. Lecz kiedy wiek skażony wspak rzeczy przewrócił, serca oblókł w żelazo, choć dachy pozłocił, a plac wspólnej natury w różne grodząc płoty, ołtarze Losom stawił, a kruchty dla Cnoty; gdy Równość pod szczęśliwszą Przemocą upadła, skowano sierp na kordy, na przyłbice radła, rozdęta pychą Gnuśność błysnęła szkarłatem i poeci z zepsutym popsuli się światem. Pociła chciwość mamony, względy bojaźliwe struły w samych ponikach jadem źrzódło żywe, że co pierwej niewinnym nurt prowadził stokiem, zdrój kastalski obcych się zlewów zmąci! tłokiem. Taka, co ją podniebnych śniegów wilgie łoże wiecznym krzepi rozciekiem do walnej podrożę, czysta w rodzinnych pieluch zielonym okresie, jasny z urny ojczystej Wisła kryształ niesie: wioski jej tylko lube, łąki, pola równe i gwarem leśnej rzeszy gaiki odzowne, nim mętnych rzek przysadą, spółkiem miejskiej skazy, różna od siebie, obcej nie naciągnie zmazy. Zmienił wiek obyczaje, lecz nie nagle przecie; został Pozór, choć Cnota znikała na świecie, a nie z pełna słonecznych ogniów ciemny stratą, nim noc zaszła, tlał wieczór mdlejącą poświatą. Zeszła z naturą scena pierwotnej prostoty, ruszyła polityka tajne kołowroty, łechcąc okazalszymi błędny umysł mary - świat został misterniejszym z mniej prawdy i wiary. Już rzadsze po ugorze kmieć lemiesze wodził i wolik po pastwisku bezpiecznie nie chodził, innym strojne poswarkiem pasterz struny mieszał, a zamiast wierzb na pańskich bramach gęśle wieszał. Powstały pyszne grody, groźne magistraty i źrzódła kłamstw publicznych — przysiężne traktaty. Las na morze wypłynął niedościgłym szlakiem, ziemia się pod orężnym zatrzęsła orszakiem. Błysnął topór na zbrodnie, zysk do pracy wabił, wieńczył liściem zwycięskim skroń, kto więcej zabił, weszła w mury społeczność, proste gardząc chaty - byłyć to wprawdzie cnoty, choć późniejszej daty. Więc mądrych prawodawców, rycerzów walecznych, sadźców miast, poradników ziomkom użytecznych - kto zbogacił, ozdobił kraj, z zguby wybawił, ludzkość mu dziękowała, a poeta sławił. Tak ów boski Meończyk w złotą trąbę głosił, jak Greczyn żonokradzką Troję mieczem znosił; jak Ulis z ciężkich trudów, błędów i cierpienia dla swej ziemi mądrego nabył doświadczenia, lub kto w rączych zawodach bystrymi dzianety czy biegiem skrzydłopiętym pięknej dopadł mety i wziął wieniec w Olimpie z krasnych liści wity, wnet mu brząknął Pindara bardon srebrnolity. Nierozerwanej z sobą trzymając się ligi, z wielkimi dzieły honor chodził na wyścigi. Tego tylko wielbiono, kto wart był zalety : szukał cnoty poeta, a cnota poety. My śluby, my mauzole, wjazdy i rodziny piejąc, wieńczym łożnice, bramy i grobsztyny — skutek na dzieła nasze czarne kładzie znamię: gnuśnik wjeżdża, łotr leży, a ktoś wiarę łamie. Gdzież owe przodków męstwo? Kędy miłość zgody, wiara panu, wstyd, przyjaźń? Gdzie mądrość ze szkody? Dzieła godne pamięci w wiekopomnym czasie i pieśni słodkorymnych na polskim Parnasie? Drobna liczba tych ziomków! Ty, chcesz-li być takiem, bądź zawsze, Witosławski, prawdziwym Polakiem: zarabiaj przy walecznym na sławę hetmanie, wszakeś na nią zarabiał i w ziemiańskim stanie. Byłeś miły, rzetelny, przyjaciel, usłużny, gładki w mowie, w pisaniu, poradny, ostrożny. Czas te cnoty nowymi mnożyć pożytecznie: czuj w polu, znaj twój urząd, a bij się serdecznie. Mało to, żeć kto przyda do tytułu: ,jaśnie” - w osadzie podłych duchów sam honor zagaśnie: wlazł na wóz Słońca Fanes, wart pewnie kądzieli, biedni mu ludzie głowy schylali i... klęli. Powierzchowna wspaniałość nie ma u mnie względu: wielkie dusze bywają często bez urzędu. Fortuna sobie żarty stroi na przemiany, stawiąc Warrów na rostrach. u pługa Serrany. Świetnym z rąk dobroczynnych darem zaszczycony, oboźnym się dziś piszesz wojsk polskiej Korony. Czyń dzielnie twą powinność, jakoś dawniej czynił; aby nas za pochlebstwa świat więcej nie winił. (pl)
so:isPartOf https://pl.wikiquote.org/wiki/Ignacy_Witos%C5%82awski
so:description Ignacy Witosławski w poezji (pl)
Property Object

Triples where Mention691501 is the object (without rdf:type)

qkg:Quotation655823 qkg:hasMention
Subject Property