so:text
|
W 1998 roku z własnej i nieprzymuszonej woli wpakowałam się pod tramwaj. Jechałam do firmy dubbingowej Master Film, w której przez dziesięć lat pracowałam jako reżyser dubbingu. Miałam dużo czasu, ale pojechałam nietypową drogą. Nieopodal Dworca Centralnego wpadłam w ogromny korek. Stałam półtorej godziny, w końcu pomyślałam, że zrobię zawrotkę. Kiedy ruszyłam, od mojej lewej strony wjechał we mnie tramwaj. Samochód został sprasowany, ja też. Dziura w głowie, krwiaki na mózgu, poturbowany obojczyk, łopatka, obie kości kulszowe... Koledzy śmiali się: ty to masz szczęście do telewizji. Czekając na mnie włączyli telewizyjny Kurier Warszawski i zobaczyli wypadek. Telewizja przyjechała pierwsza. Po niej straż, która mnie wyrzynała z blachy, potem policja, a na końcu pogotowie ratunkowe. Nic nie pamiętam. Ten wypadek powiedział mi coś ważnego: żeby nie żyć za szybko. Robić tyle, ile się może. Cieszyć się każdym dniem życia. Każdym faktem. Codziennie budzę się i mówię: dziękuję ci, Boże. (pl) |