so:text
|
Przełknąłem tęgi haust trucizny. – Po trzykroć niech będzie błogosławiony zamysł, jaki mnie nawiedził! – Palą mnie wnętrzności. Zaciekły jad skręca mi ciało, zniekształca mnie, zwala z nóg. Konam z pragnienia, duszę się, nie mogę krzyczeć. To piekło, cierpienie wieczne! Spójrzcie, jak wznosi się płomień! Płonę jak trzeba! Zgoda, demonie! Majaczyło mi nawrócenie się na dobro i szczęście, zbawienie. Czy opisać mam wizję? aura piekła nie znosi hymnów! Były to miliony czarownych istot, słodki koncert duchowy, siła i uspokojenie, szlachetne popędy, czy ja wiem? Szlachetne popędy! (pl) |