so:text
|
Widzieliśmy z dna Epoki Pieców, jak proponowane przez nich uwznioślenie państwa, przyobleczenie go powłoką mistyczną, nadanie mu poprzez osobę wodza rangi niemal sakralnej, czyni je potężniejszym jeszcze narzędziem ich zbrodni. Czytaliśmy z szyderstwem teksty filozofów, witających ową sakralizację państwa jako upragniony znak zmierzchu epoki sceptycznej, kres liberalizmu, wyraz dobrowolnej abdykacji jednostki, której czas nowożytny włożył na głowę zbyt ciężką dla niej koronę wolności. Jeśli kiedykolwiek nieufność do idealizmu mogła nam wejść pod dziesiątą skórę, to właśnie wtedy, podczas lektury idealistów, naciągających niebo zasad na piekło tych rządów i upatrujących istotę epoki w chwale zasad, a nie w nędzy praktyk. Myśmy żyli, i to żyli długo, na dnie tej nędzy jakby na dnie morza, mając nad sobą wielki słup ciśnienia, rozkruszający metodycznie wszelkie tamy, jakie ostatnie wieki zbudowały przeciwko absolutnej dowolności władzy. (pl) |