so:text
|
Nie wybrzydzam, bo moim zdaniem aktorstwo niejedno ma imię. Uważam jednak, że bezsprzecznie mam większe predyspozycje do komedii niż do dramatu.
Nigdy nie stawiałem sobie wyzwań typu: „ta rola i żadna inna”. W tym zawodzie istotny jest nie tylko warsztat, ale i warunki zewnętrzne.
Tak więc, nie pretendowałem do ról dramatycznych; chciałem raczej zaistnieć jako aktor charakterystyczny – aktor stricte komediowy.
W ostatnich latach uprawiałem mój zawód nieco bardziej „dyskretnie”. Po długim czasie spędzonym w Anglii, a potem we Włoszech po powrocie nie od razu mogłem wejść w „branżę”. W zasadzie nie było mnie w Polsce ponad 10 lat. Jednak, na podstawie londyńskich doświadczeń wiem już, że niemożliwe może stać się możliwe. Doświadczenia, które tam zdobyłem uodporniły mnie na stres, uczyniły wytrzymałym i przyzwyczaiły do konkurencji, słowem sprawiły, że niczego w moim zawodzie się nie obawiam: ani „cichych dni”, kiedy telefon od reżysera nie dzwoni, ani też podejmowania karkołomnych wyzwań. (pl) |