so:text
|
Nie stresuję się już, patrzę pozytywnie. Życie jest krótkie, ważna jest rodzina, dzieci. Kiedy synek w Wigilię wylądował w szpitalu, bo spadł z sanek i stracił przytomność, pomyślałam: „To są prawdziwe problemy!”. I tak jestem szczęściarą. Mam na chleb, mam pasję. Mam miłość! Jeśli jakaś koleżanka dostaje rolę, myślę: „To fajnie”. Kiedyś dopadała mnie frustracja: dlaczego nie ja? Czułam, że coś mi uciekło. Od kiedy jestem z Magnusem, nie cisnę już. Wiem, że co ma przyjść, przyjdzie. Tak jak on! Z Norwegii został mi uśmiech na twarzy. Oby jak najdłużej. (pl) |