so:text
|
W Pułtusku wycofywaliśmy się wraz ze zwiadem konnym jako ostatni . Gnamy po głównej ulicy galopem. Nagle, gdzieś całkiem blisko rozległ się wystrzał, mój koń runął na ziemię. Przeleciałem nad głową konia, szybko wstałem i spojrzałem w stronę, z której strzelano. W oknie na pierwszym piętrze zobaczyłem białą rękę z błyszczącym rewolwerem, wybuch ognia i dymek i usłyszałem drugi strzał. Wyłamałem drzwi wychodzące na ulicę, po schodach wbiegłem na piętro. Przy oknie widzę młodą kobietę z rudymi rozpuszczonymi włosami, w prawej ręce trzyma błyszczącego browninga. Ona podniosła pistolet i wystrzeliła do mne, ale była zdenerwowana i nie trafiła. Podniosła rękę jeszcze raz, ale pistolet nie wystrzelił. Krzyknąłem: „Co, wszystkie naboje?”. Ona, rzucając broń na podłogę, odpowiedziała: „Tak, proszę pana, wszystkie”. Wracając ze zdobycznym browningiem, spotkałem na schodach spieszącego do mnie ordynansa Sołomina. Wsiadłem na zapasowego konia i odjechałem ku przeprawie. (pl) |