so:text
|
Na korcie trzeba za wszelką cenę być spokojnym. Zaś najlepszym sposobem zachowania spokoju jest wyłączne skoncentrowanie się na grze, nie dostrzeganie niczego innego poza piłką, przeciwnikiem i linią kortu, nie słyszenie niczego innego jak tylko głosu sędziego; należy zapomnieć nawet o publiczności. W roku 1925, grając w Wimbledonie przeciwko R. Lycettowi, gdy składałem się do serwowania, zauważyłem w ostatnim momencie, że przeciwnik odwrócił się do mnie plecami i stoi wyprostowany w pozycji na baczność. Podniosłem oczy i stwierdziłem ze zdziwieniem, że powstali z miejsc wszyscy widzowie i spoglądają w jeden punkt: na lożę królewską. Cały pochłonięty grą i meczem nie odnotowałem przybycia króla ani – bagatelka – nie słyszałem hałasu, jaki czyni 13 tysięcy widzów, gdy wstaje z miejsc! (pl) |