so:text
|
Gdzieś na początku lat 70. ubiegłego wieku, schodząc z Przełęczy Kościelcowej po samotnym przejściu grani od Zawratowej Turni, miałem okazję obserwować, jak Wanda Rutkiewicz wraz z Andrzejem Sikorskim wspina się drogą Dziędzielewicza na zachodniej ścianie Kościelca. Zaczęli dość późno, robili właśnie pierwszy wyciąg, gdy usiadłem sobie na głazie i wyciągnąłem szkicownik. Droga była piękna, pogoda dopisywała. Wanda pomachała do mnie ze stanowiska. Krzyknąłem, że prześlę jej rysunek. Niestety, nie dotarł do niej, bo mój ulubiony plecak-horolezka, w którym miałem szkicownik, kilka dni później runął w czeluść z Żabiego Konia. (pl) |