so:text
|
– Nic więcej, z wyjątkiem tego, że nie sądzę, bym kiedykolwiek wyszła za mąż. Jestem zupełnie szczęśliwa i zbyt kocham moją wolność, żebym zgodziła się jej wyrzec dla jakiegokolwiek śmiertelnika.
– Ja znam cię lepiej! – przerwał Laurie. – Teraz tak myślisz, ale nadejdzie kiedyś czas, kiedy będzie ci na kimś zależało i tak go pokochasz, że będziesz gotowa poświęcić dla niego wszystko. Wiem, że tak się stanie, bo masz taki charakter, a ja będę musiał stać z boku i tylko przyglądać się temu. – I zrozpaczony młodzieniec rzucił na ziemię swój kapelusz z taką zapalczywością, że byłoby to zabawne, gdyby jego twarz nie wyrażała takiej rozpaczy. (pl) |