so:text
|
Ci prekursorzy, twórcy klasycznych westernów, niewiele w sumie różnili się od tych prawdziwych pionierów Dzikiego Zachodu. Też odważnie zapuszczali się na odludzie, z tą różnicą, że nie szukali złota, a chcieli opowiedzieć pewną historię. Dzisiaj wydaje się, że nie ma nic prostszego niż zrobienie westernu, ale wtedy, w ich sytuacji, było to prawdziwe wyzwanie. I prawdziwe ryzyko, nie tylko artystyczne czy finansowe. Kiedyś dla lepszego efektu kamery przywiązywało się do pędzących dyliżansów, a aktorzy wykonywali takie kaskaderskie sztuki, że na samą myśl może strach oblecieć. W Dobrym, złym i brzydkim jest na przykład scena, kiedy Eli Wallach ze związanymi z tyłu rękami galopuje przez całe miasto. Bez dublera! Spróbuj dzisiaj poprosić kogoś, żeby powtórzył taki wyczyn. (pl) |