so:text
|
Było tam coś w rodzaju otwartej szopy – dach oparty na czterech drągach, a pod tym dachem stało łóżko pokryte słomą. Usiadłem na łóżku i wydawało mi się, że nie ma i nie może być większego luksusu. Ptaszki śpiewały, cykały świerszcze. Powietrze przepełniały niezliczone głosy i dźwięki. W pobliżu przechadzały się kury i koguty. Kiedy uniosłem głowę, zobaczyłem biłgorajską bóżnicę i pola, które rozciągały się wokół aż po skraj lasu. Miały różne kształty i barwy: kwadraty, romby, trójkąty, zielone, ciemne, żółte. Byłem w raju i miałem tylko jedno pragnienie: żeby nigdy mnie stąd nie wygnano… (pl) |