so:text
|
– No i co? – zapytałem.
– Nic. Jak dotąd nic. Ale znowu kogoś przesłuchiwali. Sprawa toczy się swym nieuchronnym trybem. To już tylko kwestia godzin… Wydaje mi się, że jestem śledzony.
– E, to chyba złudzenie… – uśmiechnąłem się, ale dreszcz przeszedł mi przez krzyże.
– Chyba nie – odparł. – Ciągle jeździ za mną czarna cytryna. Czasami, jak idę chodnikiem, sunie powoli przy brzegu o parę kroków z tyłu.
Wszyscy znali czarne citroëny, pędzące często przez miasto. Były to szybkie samochody i świetnie trzymały się drogi. (pl) |